piątek, 2 września 2011

Le bonheur

Ahh ... i tak minęły dwa miesiące. Niby nic a jednak wiele... JEST CUDNIE!

JESTEM SZCZĘŚLIWA, tak w pełni, całości... totalnie!
CHWILO TRWAJ...JESTEŚ PIĘKNA :)

Kocham! Tak mocno, mocno, całym serduszkiem. Znów ufam i wierze w to wszystko. Czasem się boję... ale nie dam się! Chcę w tym być całą sobą, dbać, troszczyć i mocno kochać. Mam motylki w brzuchu i dreszcze kiedy bierzesz mnie w ramiona. Jak mnie głaszczesz, całujesz i tulisz... Dbasz o mnie :) A ja Cię nie zawiodę...

Jest też samochodzik... moja QLECZKA, mój pierwszy samochodzik. Już sama nim śmigam, jeszcze czasem z duszą na ramieniu i strachem w oczach, ale jest już coraz lepiej. Niesamowita jest ta niezależność, to być tam gdzie się chce wtedy kiedy się chce :) Wiem, że dla większości osób to już standard, jazda samochodem to nic takiego, ale cóż... ja poznaje to od początku i raduję się ze swojej niezależności i wszystkich możliwości. Marzy mi się podroż nad morze... to, że budzę się rano, świeci Słonko, a ja stwierdzam "no to jadę nad morze". Zrobię to... na pewno! Jesienią :)




niedziela, 19 czerwca 2011

Kierowca

Ostatni dzień w domku, ale weekend i tak był dłuugi, bo od czwartku. Sukces weekendu? Odebrane prawo jazdy :) Wreszcie udało mi się coś dokończyć, coś co tak dawno zaczęłam! Zajęło mi to jedynie 10 lat :/ Tak wiem, że nie non stop, ale mimo wszystko, zabrałam się za to w liceum, a skończyłam po studiach. Żałuję? Nie! Jestem teraz zdecydowanie bardziej świadomym kierowcą...o ile można mnie już kierowcą nazwać. Nie panikuję za kierownicą tak jak kiedyś, mam swoje zdanie. Nawet tato mnie pochwalił, a to juz duze coś :) Póki co, na ten moment, za każdym razem wróciliśmy razem, tzn, ze nikt nie wysiadł po drodze, jak to zdarzało się wcześniej. Następny etap: samochód! Poszukiwania trwają :)

le commencement

I jak zwykle najtrudniej jest zacząć. Mam pusty ekran przed sobą i tysiące myśli na temat tego co najpierw napisać...

Nie wiem jaką formę będzie miał ten blog, nie chcę z góry zakładać co na nim będzie, najprościej jak napiszę: to co akurat mam w głowie :)

Lubię pisać i czuję potrzebę podzielenia się, nawet tak sama ze sobą, swoimi myślami. Zawsze jak ma się coś na piśmie to jest bardziej klarownie, widać spoósb myślenia, postępowania, przyczyny i skutki... a ja muszę poukładać parę rzeczy, podjąć decyzję i zastanowiać się czgo chce i dlaczego. Zaczynam blogową "terapię"

Mam nadzieję, ze w ten sposób, w swoim postępowaniu będę bardziej konsekwentna, bo w końcu odpowiedzialna przed samą sobą... czy będzie to czytał ktoś jeszcze? Zobaczymy :)